W tym miejscu odbywają się głównie sparingi i znaczące dla Wioski wydarzenia (zarówno kulturowe, jak i polityczne). Na samej arenie znajduje się kilka drzew, a przez środek płynie niewielki strumyk. Jest ona otoczona ogromnymi trybunami, a na ich szczycie widnieje loża, w której podczas wspomnianych wcześniej wydarzeń siedzi Hokage i ważni goście z poza wioski...

[wejście]
Po treningu, by wyciszyć się i odpocząć weszłam na obszar Areny. Ziewając przeciągle wspięłam się po schodach na ulokowane wysoko trybuny i zajęłam jedno z przypadkowych miejsc. Ishitsu przydreptawszy za mną zwinął się w kłębek na siedzeniu obok. Wspierając głowę na łokciach opieranych o oparcie krzesła przede mną podziwiałam rozległy teren, na którym zazwyczaj odbywały się walki. Lubię tu przychodzić. Gdy nie odbywają się tu żadne spotkania nie wiele tu gapiów, panuje ogólne cisza...

rozmyślasz tak sobie sama...ale po chwili zauważasz że na stadion wbiega jakiś dzieciak...a po chwili kolejne 3 osoby z bronią wycelowaną w malucha...

Westchnęłam i wstając składałam pieczęcie. Wówczas, gdy będą już gotowe używam techniki Shunshin no Jutsu za nich i Konoha Gouriki Senpuu (tak, by jeden spadł na drugiego)...

ostrze wbija sie przed małym...patrzy się na ciebie przez łzy...

a ta trójka leży kwicząc...

po chwili mały biegnie do ciebie i rzuca się na ciebie przytulając i płacząc....

Zmieszana odpowiadam:
-Hej... Już dobrze... Em, co tu robisz? No nie wiem, zaprowadzić cię do domu?...

"hai(tak)" mówi nie puszczając cię

-Em... Łatwiej byłoby mi iść, gdybym nie miała przyczepionego do siebie chłopca, który powinien mnie teraz tam prowadzić...- tworzę 3 Kage bunshiny, każdy bierze po jednym facecie -Do Kwatery Hokage.- Klony idą z nimi we wskazane miejsce, Ishitsu stawia się u mojego boku...

"przepraszam" mówi chłopczyk robiąc się czerwony..."nie musi mnie pani odprowadzać, sam pójdę..."

-Nie przesadzaj...- obdarowałam go ciepłym uśmiechem -Nie mam planów na dzisiaj, mogę to zrobić... Poza tym nie jestem przecież taka stara, więc skąd ta "pani"? Mów mi Yōkai albo Kyōko, jak ci wygodniej. Prowadź...

"dobrze pani Yokai, nie chodzi o to ale mamusia mnie uczyła że do ładnych dziewczyn mówi się "pani"" mówi uśmiechnięty chłopiec...

-Ee...- podrapałam się w tył głowy -To jak, idziemy?

dochodzicie do jego domu..."arigato gozaimasu jestem pani dłużnikiem" mówi zaczerwieniony chłopiec...slyszysz jakieś dziwne głosy...dobiegające z ulicy...

-Nie ma za co. Wracaj już do domu. Soyonara!- idę to sprawdzić...

wszedł do domu...

widzisz gości z transparentami "Viva la zboczuchy!!" gdy cię zobaczyli zatrzymali sie...

Skoro to nic poważnego... Idę dalej ulicą w stronę rzeki... xD
(wyjdę, za nim cokolwiek się stanie xD)

[wyjście] xD

gonią cię...

Aaaa! Uciekać! xD (po coś się tą szybkość trenowało xD)

o.O Na ciekawej ulicy mieszka ten dzieciak xP

(oni tylko tam przechodzili)

po chwili widzisz przed sobą zdziwionego chłopaka gdzieś w twoim wieku, może trochę młodszego...

Transparent "ładnych chłopaków też lubimy dołącza do ciebie w ucieczce"

"ja nie jestem ładny" mówi chlopak

...jednak po chwili go pochwycili...ten przestraszny odkopał ich i zaczął spierdalać za tobą...szybko cię dogania...

"o co tu kurwa chodzi ?? "-wrzeszczy przestraszony

-Nie widać? Goni mnie banda zboczeńców! Jeśli nie chcesz zostać ich nowym kumplem od... tego to skup się na spierdalaniu, nie gadaniu ;P- tak se biegniemy xD

żaden gej mnie tknie łapie cię za rękę staje, szybko lądujesz na jego rękach... podrzuca cię do góry...Nnipou: Chojuu Giga: Yogan:

spod gościa wypływa mnóstwo farby..i zalewa ich unieruchamiając...

"gdybym nie był w tej Wiosce gościem zabiłbym was..."
gość łapie cię i odstawia na ziemie...
...wskoczył na domek i gdzieś pobiegł...

Patrzę na unieruchomionych pedofili -Hehe, dobrze wam tak! xD
Ponownie kieruję się nad rzekę

[wyjście] xD

[WEJŚCIE]
Wchodze na arene i myśle sobie... Jak Fajnie sobie by było powalczyć z jakimś shinobi....
A puki co trenuje na arenie jakieś atrybuty czy mi to się udaje...

jesteś zbyt zmęczony...

[WYJŚCIE]

[Wejście]
Wchodzę na arenę i rozglądam się dookoła myśląc "Ilu shinobi tu musiało walczyć, ilu tu zginęło..." Czekam a może zdarzy się coś godnego uwagi...

wchodzi jakiś gość i proponuje ci pojedynek...

Zgadzam się i mówie do niego: "Kto będzie sędzią?"

nikt walczymy dopóki jeden nie padnie...lub sie podda...

W takim razie zaczynajmy...

czeka...

Koncentruję czakrę i używam jutsu Fakumi Hari, (w razie gdy odskakuje rzucam w niego 5 malych shurikenow)

unika robiąc obrót do tyłu...rzuca shuriken z linką przywiązaną do niego...

Odskakuję w bok i rzucam kunaia z doczepiona notaka wybuchowa, kiedy kunai zblizy sie na odpowiednia odleglosc detonuje notke

ze sznurku odwija sie także notka...rani cię poważnie, on jednak też obrywa od twojej..-100 hp..odpisuj sobie chk...

Widząc że walka na dystans nie przynosi skutku wyciągam katane, dobiegam do przeciwnika i wykonuje Gouken starając się trafić w jeden z punktów witalnych...

(ooo nice, znasz jakieś?? i to bardziej punkty krytyczne :p )

trafiłeś go leży...

Podchodzę do niego przystawiam katanę do gardła i pytam się: "Poddajesz się czy mam cię jeszcze trochę pociąć"... (Wiesz jak ja czytalem mange to to sie nazywalo punkty witalne jest ich podejrze 7: serce, nerki, idalej nie dokonca pamietam ale jeszcze dzisiaj sprawdze i jutro ci napisze :D )

(spoko nie trzeba...dobrze że umiesz to wykorzystać przynajmniej to oznacza ze jesteś zdolny...)"nabrałeś sie!!!" nagle wszystko spowija dym

Szybko zostawiam notkę wybuchowa na ziemi, staram sie wyskoczyc zdymu albo przynajmniej oddalam sie na bespieczna odleglosc i detonuje notke...

wylatuje z dymu i atakuje cię kataną...jednak tylko zamarkował cios i stanął przed tobą... co robisz??

(life is brutal :D ) Nie marnując okazji jedną ręką łapie go za rękę w której trzyma broń i przystawiam mu swoją katane do gardła i pytam "Czemu nie uderzyleś?"

"bo jestem bunshinem"...nagle czujesz uderzenie..budzisz się w szpitalu...bez kasy...

zrcz +1 chk 1
+150 expa...

Kręcąc się pomiędzy rzędami trybun wybrałam w końcu jedne z miejsc i rozsiadłam się w nim wygodnie patrząc w chmury ;P...

zauważasz jakiegoś chłopca widzisz że trenuje...

Nachylam się do przodu zmieniając pozycję i przyglądam mu się z zainteresowaniem ..

siada po turecku po chwili unosi sie w powietrzu...

Trochę zdziwiona wracam do poprzedniej pozycji i nadal zerkam w jego stronę od czasu do czasu...

z jego ciała wychodzi drugi identyczny osobnik po czym zaczynają walkę...

Nie mając nic lepszego do roboty wyjmuję zdejmuję naszyjnik Aneczki i zaczynam dokładniej go oglądać. Nadal spoglądając w jego stronę...

gdy walka sie kończy chłopak pada na ziemie...

Wstałam z miejsca z powolnie zaczęłam iść w stronę wyjścia odwracając od czasu do czasu głowę w stronę areny...

nie widzisz nic specjalnego...

Wychodzę
[wyjście]